Tłusty czwartek w natarciu! Ja przychodzę do Was z klasyczną propozycją. Faworki. Pamiętam pierwszy raz gdy je robiłam… Baś! To były fajne czasy! 🙂
Jako nastolatki postanowiłyśmy zrobić sobie faworki. Może nie z tego przepisu, tamtego już nie pamiętam, ale miło wspominam jak dobrze żeśmy się przy tym bawiły. Skoro jednak tłusty czwartek za pasem postanowiłam poszukać czegoś idealnego. Z pomocą oczywiście przyszła moja teściowa. Mogę się od niej wiele nauczyć. Wyciągnęła z szafy swoją starą książkę kucharską. Właściwie to książeczkę. A może nawet tylko jej części. „Obiady domowe” Alicji Dubickiej. To, że każda strona była osobno, świadczyło tylko o tym ile razy była w użyciu. Uwielbiam takie rzeczy. Mają swoją duszę i historię.
O samej książeczce powstanie osobna notka. Mam parę tego typu perełek w swoich kucharskich zbiorach. Zajmują ważne miejsce w mojej biblioteczce. Od jakiegoś czasu siedzi mi w głowie taka blogowa seria. Przyjdzie na to czas.
Wracając do meritum! Ogólna zasada tego przepisu głosi że: ile żółtek tyle łyżek mąki. Ot cała filozofia! Ja podam Wam proporcje na 8 żółtek. Z takiej ilości wyszło mi około 55 faworków. W sam raz według mnie.
Potrzebujemy:
- 8 żółtek (białek nie wyrzucajcie! Można je zamrozić i wykorzystać do bezy lub makaroników!)
- 8 kopiatych łyżek mąki pszennej
- łyżka kwaśnej śmietany do zarobienia
- łyżeczka spirytusu lub octu
- około 15g cukru waniliowego
- 3 kostki smalcu do smażenia
- cukier puder do posypania z wierzchu
Żółtka, mąkę, cukier waniliowy (najlepiej nie waNILINOwy tylko waNILIOwy, lub domowy z prawdziwą wanilią. Ja tylko takiego używam!), spirytus i śmietanę zarobić na gładkie ciasto. Rozwałkować je na około 3 milimetrowy placek. Następnie nożem pociąć na wstążki szerokości około 3-4cm. Każdy pasek podzielić na około 7cm kawałki. Ponacinać je w środku tak, aby można było je przekręcić w charakterystyczny dla chrustu sposób. Całą instrukcję macie na powyższym zdjęciu! 🙂
Smalec rozgrzewamy w szerokim garnku. Na gorący tłuszcz partiami wrzucamy chrust. Patrzymy jak pięknie rośnie! Smażymy z obu stron na złoty kolor. Trzeba uważać bo dość szybko są gotowe. Wykładamy je na ręczniki papierowe aby zebrały nadmiar smalcu. Ostudzone oprószamy cukrem pudrem. Gotowe! To kto się skusi?