KLASYCZNE FAWORKI

Tłusty czwartek w natarciu! Ja przychodzę do Was z klasyczną propozycją. Faworki. Pamiętam pierwszy raz gdy je robiłam… Baś! To były fajne czasy! 🙂

img_8973

Jako nastolatki postanowiłyśmy zrobić sobie faworki. Może nie z tego przepisu, tamtego już nie pamiętam, ale miło wspominam jak dobrze żeśmy się przy tym bawiły. Skoro jednak tłusty czwartek za pasem postanowiłam poszukać czegoś idealnego. Z pomocą oczywiście przyszła moja teściowa. Mogę się od niej wiele nauczyć. Wyciągnęła z szafy swoją starą książkę kucharską. Właściwie to książeczkę. A może nawet tylko jej części. „Obiady domowe” Alicji Dubickiej. To, że każda strona była osobno, świadczyło tylko o tym ile razy była w użyciu. Uwielbiam takie rzeczy. Mają swoją duszę i historię.

img_8982

O samej książeczce powstanie osobna notka. Mam parę tego typu perełek w swoich kucharskich zbiorach. Zajmują ważne miejsce w mojej biblioteczce. Od jakiegoś czasu siedzi mi w głowie taka blogowa seria. Przyjdzie na to czas.

img_8980

Wracając do meritum! Ogólna zasada tego przepisu głosi że: ile żółtek tyle łyżek mąki. Ot cała filozofia! Ja podam Wam proporcje na 8 żółtek. Z takiej ilości wyszło mi około 55 faworków. W sam raz według mnie.

img_8978

Potrzebujemy:

  • 8 żółtek (białek nie wyrzucajcie! Można je zamrozić i wykorzystać do bezy lub makaroników!)
  • 8 kopiatych łyżek mąki pszennej
  • łyżka kwaśnej śmietany do zarobienia
  • łyżeczka spirytusu lub octu
  • około 15g cukru waniliowego
  • 3 kostki smalcu do smażenia
  • cukier puder do posypania z wierzchu

img_8971

Żółtka, mąkę, cukier waniliowy (najlepiej nie waNILINOwy tylko waNILIOwy, lub domowy z prawdziwą wanilią. Ja tylko takiego używam!), spirytus i śmietanę zarobić na gładkie ciasto. Rozwałkować je na około 3 milimetrowy placek. Następnie nożem pociąć na wstążki szerokości około 3-4cm. Każdy pasek podzielić na około 7cm kawałki. Ponacinać je w środku tak, aby można było je przekręcić w charakterystyczny dla chrustu sposób. Całą instrukcję macie na powyższym zdjęciu! 🙂

img_8979

Smalec rozgrzewamy w szerokim garnku. Na gorący tłuszcz partiami wrzucamy chrust. Patrzymy jak pięknie rośnie! Smażymy z obu stron na złoty kolor. Trzeba uważać bo dość szybko są gotowe. Wykładamy je na ręczniki papierowe aby zebrały nadmiar smalcu. Ostudzone oprószamy cukrem pudrem. Gotowe! To kto się skusi?

Dodaj komentarz